Lavera Trend Sensitiv, Puder transparenty sypki mineralny

Witam , dziś prawdziwa perełka  makijażu . Ulubieniec ostatnich tygodni.  Z pewnością  wiele osób chętnie przeczyta  recenzję o pudrze idealnym, takim który nie szkodzi cerze a dodatkowo nawet ją leczy . 

Lavera Trend Sensitiv , Puder transparenty mineralny sypki:
Bez talku , z certyfikatami :
certyfikat potwierdzający jakość ekologiczną. 

  Drobnoziarnisty puder mineralny zawiera ekologiczne składniki i starannie dobrane minerały w celu nadania skórze naturalnego, pięknego wykończenia. Daje matowe wykończenie i utrwala makijaż. Odpowiedni dla wszystkich rodzajów skóry. Dermatologicznie i oftalmologicznie przetestowany. Odpowiedni dla osób noszących szkła kontaktowe.

Puder znajduje się w wygodnym pudełku z sitkiem , w komplecie jest także dołączony  puszek.
Sitko dozuje odpowiednią ilość pudru, nic się nie rozsypuje poza wieczko, bo puszek dobrze je zabezpiecza. 
Osobiście nie nosiłam  w torebce, ale wydaje mi się, że nie powinien sprawiać kłopotu. Opakowanie wygląda na bardzo solidne i trwałe . Nie ma obawy, że się rozwali . 


Puder ma kolor blado różowy lecz po nałożeniu  jest prawie całkowicie przezroczysty i nie zmienia koloru podkładu. Jeśli nałożymy na samą buzię nie zmieni nam jej kolorytu a jedynie go podkreśli. Jak więc można się domyślić, nie zakryje nam niedoskonałości ale z pewnością buzia będzie wyglądać lepiej, jaśniej i bardziej promiennie. 

Puder Lavera bardzo dobrze trzyma się pędzla, nie pyli , nie rozsypuje się po biurku ani po ubraniu. Takie właściwości zawdzięcza temu, że nie  jest  suchy,  ale za to bardzo aksamitny   i drobno zmielony. 
  Do aplikacji używam pędzla Inglot. 


Nie znalazłam na opakowaniu składu, ale większość sklepów przedstawia go w opisie produktu.
Skład: mika, puder z ryżu*, krzemian magnezu, tlenek cynku, dwutlenek tytanu, stearynian magnezu, gliceryna roślinna, krzem mineralny, tlenochlorek bizmutowy, tlenek żelaza, roślinny kwas stearynowy, tlenek aluminium, olej arganowy*, olej z rokitnika zwyczajnego *, witamina E, , bio-masło kwiatowe, olej z lnicznika, bio-liposomy roślinne, olej słonecznikowy, ekstrakt z korzenia lukrecji, witamina C, tlenek srebra, mieszanka olejków eterycznych
* składniki pochodzące z upraw ekologicznych
Nie zawiera Talku !


Długo szukałam pudru dającego matowe, aksamitne wykończenie, bez efektu wysuszonej, ściągniętej skóry.  Puder Lavery daje taki właśnie efekt. Dodatkowym atutem jest skład, brak talku daje gwarancję, że mogę go używam codziennie i bez obaw, że coś mnie zapcha lub pogorszy stan skóry. Puder zwiększa trwałość makijażu, cera zaczyna się świecić po ok. 5 h . Dla mnie to dobry wynik, przy czym wiele zależy od aktualnego stany cery oraz stosowanego kremu pod makijaż. Puder Lavery świetnie współpracuje z podkładem mineralnym  oraz naturalną pielęgnacją . Dużą zaleta okazał się także zapach, dosyć mocny ale i przyjemny, daje odczucie luksusu i nie ma w sobie ani odrobiny tandety .

Taki skromny makijaż wykończony przy użyciu  pudru Lavery .
(podkład mineralny Annabelle Minerals , tusz , kredka Bell, cienie Inglot, pomadka Hean)

Serdecznie polecam Wam ten puder, jest to chyba najlepszy produkt jaki miałam, w pewnością bije na głowę wszystkie drogeryjne a także ekskluzywne pudry. 

Cena? 55- 60 zł + wysyłka. 
Pojemność? 10 gram .

Komentarze

  1. Dobrze wiedzieć,ja jak narazie zrezygnowałam z wszelkich pudrów:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam na niego ochotę, ale dopiero jak wykoncze swoje :) W de troche tanszy jest- cos w granicach 10-11 e ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że się nie rozsypuje, duza zaleta!:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm wygląda ciekawie, aczkolwiek nie jestem fanką wypróbowywania nowych kosmetyków z uwagi na moją wrażliwą cerę... Aktualnie używam tego z Inglota właśnie, jest ciut tańszy, ale również polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z tym kosmetykiem - może kiedyś uda mi się go przetestować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się efekt końcowy. Musze nad nim pomyśleć :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @retromama.blog

Copyright © Retromama.blog