Jestem kosmetyczną marudą i jak mi coś nie pasuje to będę narzekać. Nie znoszę tego, gdy daje się nabrać obietnicom producenta. Niestety nadal zdarza mi się przymykać oko na składy i kosmetyna porażka gotowa. Wszystko było ok , zima nie sroga, nawet nie nękało mnie przesuszenie , trochę niedoskonałości, jakiś wysyp po jedzeniu świątecznym. Chciałam nieco lepiej oczyścić twarz i kupiłam:
Dermedic Hydrain Hialuro Kremowy żel do mycia.
Z etykietki wszystko do mnie woła.
Jest to produkt łagodny i krzywdy nie powinien zrobić.
Brak SLS/SLES
Woda termalna
Olej Macadamia
Kwas hialuronowy
Algi Morskie
Wręcz powinien nawilżać ?
Niestety skład początkowo kolorowy na koniec przyjął 3 czarne owce,
Nie do końca wierzyłam, że coś mnie w nim podrażniło. Stawiam, że są to:
konserwanty o działaniu alergizującym. Informacji o tych konserwantach pełno w internecie, na ile jest to propaganda, straszenie a na ile prawda, trudno stwierdzić? Ostatnio czytałam na innym blogu, że te konserwanty są w płynie micelarnym Bebeauty z biedronka. Jedna blogerka pokazywała stan skóry po stosowaniu micela z biedronki.
Co z tego wynikło?
Początkowo stosowałam żel raz dziennie, nie było wielkich objawów poza kilkoma czerwonymi plamkami na policzku, które znikały po nakremowaniu, a winiłam za to zimowe warunki pogodowe. To prawda, że o tej porze roku moja cera jest szczególnie wrażliwa. Jednak Po dwóch tygodniach, z rana umyłam twarz i w pośpiechu nakładam swój ulubiony krem, który okazuje się nie nawilżyć skóry. Czuję spięcie, zaczerwienie, dyskomfort pogłębiający się z godziny na godzinę, dokładam kolejne porcje kremu, które nic nie dają. Napięcie, dyskomfort utrzymują się kilka dni, pomimo zaprzestania mycia twarzy wodą. Zaczerwienie na szczęście znikło, ale skóra nadal jest wrażliwa. To, że mnie te konserwanty uczuliły, nie znaczy, że i Was uczulą, jednak ja straciłam zaufanie do kosmetyków z takim składem.