Rytuał morskiej pielęgnacji z Le Petit Marseillais
Morska pielęgnacja w zaciszu łazienki według Le Petit Marseillais to oczyszczenie skóry wraz z nawilżeniem i odżywieniem. Rytuał morskiej pielęgnacji można wykonać w domu, pod własnym prysznicem, zapewniając sobie poprawę nie tylko wyglądu skóry, jak i nastroju.
W sumie to logiczne, że pielęgnację rozpoczynamy od umycia ciała, a później standardowo balsam. Czasem też peeling. Tak wygląda większość moich wieczornych zabiegów przed snem, z wyjątkiem kiedy myję włosy, to wtedy jeszcze dłużej przesiaduje w łazience. To są tylko moje chwile, które doceniam będąc mamą.
Przyjrzyjmy się produktom od Le Petit Marseillais:
Pielęgnujący Krem do mycia Nawilżenie, Algi morskie & Biała glinka
Co wyróżnia te kosmetyki to zawartość takich składników jak:
Biała glinka
Algi morskie
Minerały morskie
Oligoelementy
Patrząc na skład Kremu do mycia, to pierwsze, co mi się rzuciło w oczy to SLS-y w składzie. Glinkę mamy w połowie składu, nieco wyżej jest sałata morska. Inne składniki, jak w większości żeli drogeryjnych.
Plusem Kremu jest ładne opakowanie, niebieski design przywodzi na myśl morskie skojarzenia.
Zapach ma bardzo przyjemny, świeży, aż nie chce się wychodzić spod prysznica.
Balsam do ciała Odżywianie, bardzo sucha skóra, Algi morskie & Oligoelementy
Balsam do ciała Odżywianie z linii morskiej Le Petit Marseillais jest dobrym uzupełnieniem żelu, gdyż likwiduje uczucie szorstkości skóry. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że nawilża dogłębnie.
Zapach balsamu nieco różni się od tego w żelu, jest mniej wyrazisty i bardziej miękki, słonawy.
W składzie wysoko jest parafina, niektórym może przeszkadzać. Znajdziemy tu też parę wartościowych składników jak Masło shea, wodę morską, wyciągi z alg i roślin morskich.
Konsystencja balsamu nie jest zbyt treściwa i produkt szybko się wchłania, jeśli nałożyć go oszczędniej.
Kosmetyki te stanowią miłą odmianę w codziennej pielęgnacji. Pozwalają mi się zrelaksować po ciężkim dniu.
Balsam jest dla mnie ciut za słaby o tej porze roku.
OdpowiedzUsuńNie lubię tej firmy ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie jestem ciekawa tego zapachu,bo ostatnio kupiłam akacjowy żel pod prysznic i jestem zakochana :) więc apetyt na LPM mi rośnie :D
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze nigdy żadnych kosmetyków od tej marki ;)
OdpowiedzUsuńMnie parafina właśnie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńDwa razy brałam udział w kampanii ambasadorskiej LPM. Później przestałam wysyłać zgłoszenia, bo idę w kierunku bardziej naturalnej pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńMi balsam nie podszedł, ale żel jest świetny
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te KOSMETYKI :) Ich zapach jak najbardziej wpisał się w moje gusta :)
OdpowiedzUsuńMam też ten duecik i bardzo przypadł mi do gustu balsam. Dziwne bo raczej nie przepadam za balsamami LPM :) Wolę ich kremowe żele pod prysznic ;)
OdpowiedzUsuńPrzetestowałam i dają radę zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuń