Luvos Maseczka łagodnie peelingująca z olejkiem z pestek brzoskwini
Chyba powinnam się usprawiedliwić za przestój na blogu, ale w sumie to każdy ma prawo do chwili wytchnienia, czyż nie? w końcu pisanie powinno mi sprawiać przyjemność . Jednak dziś już bardzo mi się nudziło za blogiem i wrzucam zaległą recenzję.
Uwielbiam wszelkie maseczki oczyszczające, glinki, skuteczne ale łagodne dla skóry peelingi. Idealnym kosmetykiem wydawała mi się: Luvos Maseczka łagodnie peelingująca z olejkiem z pestek brzoskwini.
Kupując maseczkę spodziewałam się delikatnego peelingu, jednak maseczka nie jest peelingiem, jest to produkt odżywczo-nawilżający. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest przeznaczona do cery suchej.
Maseczka jest dostępna w 2-paku saszetek podzielonych po środku na 2 części. Cena maseczki to około 6,50 zł.
Co piszą na opakowaniu:
Skład:
Największą zaletą maseczki jest jej wydajność. 1 saszetkę można podzielić na 2 zabiegi, bowiem produkt jest bardzo kremowy i pół zawartości wystarcza na pokrycie całej buzi oraz szyi. W sumie więc za 6,50 zł mamy 4 zabiegi. Za produkt z dobrym składem oraz certyfikatem to naprawdę nie wiele.
Wszystko było by ok gdyby nie jeden szczegół,
maseczka w żadnym razie nie jest peelingiem, nie zawiera żadnych drobinek a jedynie glinkę w otoczeniu wielu składników nawilżających. Jest tak odżywcza, kremowa, że wcale nie wysusza a raczej odżywia, polecałabym ją raczej dla cery suchej, niż tłustej, dla tej drugiej nie jest w stanie zrobić za wiele, jakoś nie oczyszcza spektakularnie, pomimo regularnego stosowania nie hamuje zmian trądzikowych a pory są nadal nie oczyszczone.
Podoba mi się zapach tej maseczki, jest typowy dla kosmetyków tej marki, delikatny, trochę pachnie olejkiem z brzoskwini a trochę tą glinką Luvos.
Jeśli chodzi o zmywanie to z uwagi na kremową konsystencję trzeba się trochę napracować aby usunąć maseczke, która wcale nie zasycha na twarzy tak jak inne glinki ale do końca jest kremowa i tłustawa. Po zmyciu nie potrzeba już nawet kremu nawilżającego.
Podsumowując:
Zużyłam w sumie 6 saszetek tej maseczki ale myślę, że moja cera potrzebuje zdecydowanie czegoś mocniejszego do oczyszczania. Plusem jest to, że maseczka nie podrażnia oraz lekko poprawia koloryt. Jednak najlepiej potraktować ją jak maskę odżywczą niż oczyszczającą.
Uwielbiam wszelkie maseczki oczyszczające, glinki, skuteczne ale łagodne dla skóry peelingi. Idealnym kosmetykiem wydawała mi się: Luvos Maseczka łagodnie peelingująca z olejkiem z pestek brzoskwini.
Kupując maseczkę spodziewałam się delikatnego peelingu, jednak maseczka nie jest peelingiem, jest to produkt odżywczo-nawilżający. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest przeznaczona do cery suchej.
Maseczka jest dostępna w 2-paku saszetek podzielonych po środku na 2 części. Cena maseczki to około 6,50 zł.
Co piszą na opakowaniu:
Skład:
Największą zaletą maseczki jest jej wydajność. 1 saszetkę można podzielić na 2 zabiegi, bowiem produkt jest bardzo kremowy i pół zawartości wystarcza na pokrycie całej buzi oraz szyi. W sumie więc za 6,50 zł mamy 4 zabiegi. Za produkt z dobrym składem oraz certyfikatem to naprawdę nie wiele.
Wszystko było by ok gdyby nie jeden szczegół,
maseczka w żadnym razie nie jest peelingiem, nie zawiera żadnych drobinek a jedynie glinkę w otoczeniu wielu składników nawilżających. Jest tak odżywcza, kremowa, że wcale nie wysusza a raczej odżywia, polecałabym ją raczej dla cery suchej, niż tłustej, dla tej drugiej nie jest w stanie zrobić za wiele, jakoś nie oczyszcza spektakularnie, pomimo regularnego stosowania nie hamuje zmian trądzikowych a pory są nadal nie oczyszczone.
Podoba mi się zapach tej maseczki, jest typowy dla kosmetyków tej marki, delikatny, trochę pachnie olejkiem z brzoskwini a trochę tą glinką Luvos.
Jeśli chodzi o zmywanie to z uwagi na kremową konsystencję trzeba się trochę napracować aby usunąć maseczke, która wcale nie zasycha na twarzy tak jak inne glinki ale do końca jest kremowa i tłustawa. Po zmyciu nie potrzeba już nawet kremu nawilżającego.
Podsumowując:
Zużyłam w sumie 6 saszetek tej maseczki ale myślę, że moja cera potrzebuje zdecydowanie czegoś mocniejszego do oczyszczania. Plusem jest to, że maseczka nie podrażnia oraz lekko poprawia koloryt. Jednak najlepiej potraktować ją jak maskę odżywczą niż oczyszczającą.
Nie znam kosmetyków tej marki, ale ostatnio dużo dobrego o nich czytam. Na maseczkę raczej prędko się nie skuszę, bo mam całe pudełeczko różnych saszetek do zużycia. :)
OdpowiedzUsuńLuvos ma wiele świetnych kosmetyków, myślę że warto zwrócić na nie uwagę
UsuńNie znam tej maseczki ani tego producenta. Nie skusiła mnie do niej Twoja recenzja.
OdpowiedzUsuńzależy jaką masz cerę, do przesuszonej cery może być idealna ta maseczka
UsuńSzkoda, że to nie peeling ;( Mimo wszystko może kiedyś wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
też żałuję , bo spodziewałam się czegoś innego , mimo to maseczkę wykorzystałam w inny sposób
UsuńTa marka,to dla mnie NOWOŚĆ - nigdy wcześniej o niej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńJa także nigdy o niej nie słyszałam, myślę że jest warta uwagi ;)
OdpowiedzUsuńwidzę, że to coś dla mnie, dla mojej dosyć suchej skóry, uwielbiam właśnie takie nawilżające, odżywcze :)
OdpowiedzUsuń