Ulubieńcy: Vianek, Shamasa, Weleda, Sulphodent, Benecos, Lily Lolo


Dawno nie było Ulubieńców na blogu. Nie robię już co miesięcznych wpisów z powodu braku czasu oraz mniejszej ilości kosmetyków jakie stosuje.  Mam nadzieję, że w tej kwestii uda mi się poprawić. 

  • Vianek Krem Intensywnie Odżywczy na noc. Gdybym miała wybrać ulubiony krem pierwszego kwartału, to zdecydowanie mogę wskazać na ten z Vianek. Nie spodziewałam się tak dobrego kremu, bowiem te z Sylveco wypadały u mnie średnio i to za czasów, kiedy jeszcze nie potrzebowałam mocniejszych kosmetyków. Miałam co do niego pewne zastrzeżenia, ale były one tylko w czasie dużych mrozów, kiedy cera wymagała tłustej formuły. Wiadomo, że zimą wymagamy innych kosmetyków. Poza tym wszystko mi w nim odpowiada. Jest to krem dobry na dzień i noc, wbrew przeznaczeniu. Obecnie dla mnie jest na tyle lekki, że makijaż dobrze się na nim utrzymuje oraz odpowiedni do odżywienia i regeneracji cery nocą. W tej cenie i to polskiej firmy, to bardzo dobry wybór 
  • Shamasa Olej z Kiełków pszenicy 100 % naturalny, tłoczony na zimno. O tym, że jestem fanką oleju z kiełków pszenicy pisałam wielokrotnie na blogu, jednak zazwyczaj stosowałam go do ciała. Olej z Shamasa stosowałam do twarzy, głównie  przez zimowe miesiące, ale na wiosnę widzę, że też jest ok. Jest to lekki olej, który moja skóra przyjmuje z ulgą, kiedy jest przesuszona i podrażniona. Precyzyjne dozowanie ułatwia pipeta załączona do szklanej buteleczki. Uwagę zwraca piękny, złoto-pomarańczowy kolor oleju, który nałożony na buzię dodaje jej zdrowego kolorytu. Rewelacyjny dodatek do kremów, które są zbyt mało tłuste i treściwe. A jak wiecie, jak lubię już te cięższe kremy, bo i metryka moja wymaga tego. Poza tym olej świetnie nadaje się do wcierania w przesuszoną skórę dłoni. 
  • Weleda Balsam z Nagietkiem . Znowu kłania się pielęgnacja zimowa, tym razem mojego dziecka. Obecnie mamy wiosnę i korzystamy już z innego kremu. Jednak warto wspomnieć o Weleda, skoro to podsumowanie kwartału. Krem wyróżnia się tym, że nie zawiera wody, a jak wiadomo na wiatr i mróz nie ma nic lepszego niż tłusta konsystencja.Co ważne, krem nie był za ciężki i łatwo się nakładał na buzię. Ten produkt dobrze służył mojemu dziecku, nie podrażniał delikatnej skóry, a nawet koił.  Warto będzie do niego wrócić na przyszłą zimę. 
  • Sulphodent Pasta do zębów . Nie może i jej zabraknąć w ulubieńcach, ta pasta jest warta ponownego zakupu. Jak początkowo nie mogłam przyzwyczaić się do jej słonawego smaku, to teraz go lubię. Pasta jest bardzo delikatna i nie podrażnia wrażliwych zębów. Ostatnio miałam problemy ze szkliwem i dzięki paście problem się nie pogłębił, dziąsła zrobiły się zdrowsze. 


Makijaż:


  • Lily Lolo Mineralny Korektor Caramel /. Skoro mój makijaż musi być teraz minimalistyczny, staram się wybierać kosmetyki dające szybki efekt. Korektor bywa niezbędny,  gdy niespodziewanie wyskoczy coś na żuchwie. Niestety przez zmiany hormonalne po ciąży trafi się jakiś długo gojący pryszcz, a przy kosmetykach mineralnych mam gwarancję, że nie zaszkodzą, a nawet leczą. Caramel świetnie współgrał z kolorem mojej cery zimą, kiedy nie ma jeszcze tylu ciepłych odcieni jak wiosną. Na pewno nie jest on pomarańczowy ani żółty, czy różowy. Po prostu neutralny odcień. Dla ułatwienia dodam, że mój idealny kolor podkładu Lily Lolo to Warm Honey. Na pochwałę zasługuje też kremowe wykończenie i spora trwałość korektora.
  • Benecos Mascara Maximum Volume deep black / . Tusz jest obecnie jednym z podstawowych kosmetyków jakich używam. Mascara Benecos zaskoczyła mnie jakością, przy niskiej cenie. Wyróżnia się głębokim kolorem czerni. Szczoteczka nieźle rozdziela, dając dzienny efekt makijażu oczu. Dodatkowy atut, to dość dobra trwałość, brak osypywania się z rzęs oraz łatwość w demakijażu.
  • Lancome Pomadka Shine Lover odcień Effortless Pink /. Ponarzekałam sobie kiedyś na jej cenę. A co się okazało? Że po tą pomadkę sięgam ostatnio najczęściej. Co mi w niej odpowiada, to lekka konsystencja i uroczy kolor. Tworzy delikatny efekt na ustach i nie jest prawie wyczuwalna. Do tego piękny zapach i tak oto zdradziłam chwilowo moje ukochane naturalne błyszczyki. Pomadka nie ma niestety dobrego składu. 

Komentarze

  1. Zastanawiam się właśnie nad tym korektorem od LilyLolo, ponieważ mam cienie pod oczami, a standradowe korektory bywają niestety za ciężkie i sie zbieraja :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż wstyd przyznać, że nie znam nic z Twoich ulubieńców.:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam próbkę tego kremu, będzie następny do przetestowania :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Żadnego z nich jeszcze nie miałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Vianku, vianku - musisz być mój :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kosmetyki Weleda kuszą mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na pastę do zębów chyba się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham kosmetyki mineralne a pastę Sulphodent na pewno wypróbuję

    OdpowiedzUsuń
  9. Niczego nie miałam, ale o olejku z kiełków pszenicy ostatnio dużo czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam nic, ale marka Lily Lolo bardzo kusi (szczególnie podkład i właśnie korektor mineralny) :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @retromama.blog

Copyright © Retromama.blog