Lipcowe momenty i dlaczego mało tu bywam?
Hejka, dziś krótki wpis, na który była chęć gdzieś w środku nocy, bo było natchnienie, ale jak to bywa zwyciężyła chęć odpoczynku. Lipiec to kolejny miesiąc w którym daje sobie czas bez telefonu.
Wychodzę i po prostu JESTEM - bez dostępu do Internetu, a to uczucie jest wspaniałe.
To prawda, że uciekają mi te wszystkie piękne kadry "do zrobienia telefonem", ale coś za coś. Poza tym mam tyle zdjęć w archiwum, a widoki ciągle takie same, czyli tu u nas na wsi: Lato takie samo jak zwykle. Nigdzie nie wyjeżdżamy, chyba że na terapie i na wizyty lekarskie. Wtedy myślę, o tym co ważne, nie o kwiatkach i ptaszkach.
Tendencyjność opinii w Internecie
Nie wiem, czy ktoś jeszcze to zauważa: ciągle nam próbują wmówić, że lato zbyt gorące, lub zbyt deszczowe i jeszcze te anomalnie pogodowe czyli katastrofa klimatyczna itd. Czy nie może być po prostu normalnie, że pogoda jest zmienna i z mojego dzieciństwa lat 90-tych też pamiętam trąby powietrzne, które unosiły kopki siana z pola na pole i później sąsiad myślał, że ten drugi mu siano skradł
Kto zyska więcej popularności?
To co obecnie dzieję się w sieci nie rzadko już zakrawa na szaleństwo. Panuje jakiś niezwykły pościg w dążeniu do uzyskania popularności. Każdy chce być ekspertem od wszystkiego. Zamiast pójść do lekarza ludzie szukają porady na grupach. Można spotkać ekspertów z każdej praktycznie dziedziny. Co gorsza czytają to ludzie, nie mający pojęcia co jest prawdą, a co nie jest - powody ku temu mogą być naprawdę różne. Jedni udzielają hojnie porad innym i coraz młodsze pokolenia wypisują takie głupoty, że nawet trudno to skomentować.
Internet - kiedyś źródło tajemnej wiedzy, epokowe odkrycia. Obecnie - śmietnik bez dna, wyścigi w dążeniu do tego, kto jest głupszy - widz, czy "aktor"?
Nawet bardzo kobiety sukcesu, które uchodziły za ekspertki nieomylne wpadają w jakąś przesadę, a tłum za tym podąża. Zaraz potem przepraszają, a potem i tak wychodzi na jaw, że są to celowe działania, służące tylko do zrobieniu szumu wokół własnej osoby. Tylko ile ludzi daje się na to nabrać, faktycznie coś kupi, czy nawet zastosuje się do porad - szkodząc sobie na zdrowiu? Co rusz przekazuje się kolejne wytyczne dla infuencerów, a celebryci i tak sobie z tego nie robią, bo kto bogatym zabroni?. Ktoś przerosił, ktoś dał się nabrać - ot takie uroki życia w dobie mas mediów.
Obecnie wszystko można wrzucić do internetu i łatwo wykreować się na znawcę tematu wszelakiego, więc warto, abyśmy w tym wszystkim, co w sieci czytamy nie zatracili zdrowego rozsądku.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, też mam tego dość i omijam. Moje statystyki marnieją, ale jakbym napisała o szczegółach swojego życia, mogłoby być dużo bardziej popularnie :D Taka popularność szybko by wyszła bokiem, a człowiek jednak potrzebuje spokoju nawet od rodziny :D
OdpowiedzUsuń