Kosmetyczne Hity roku 2017
Rok 2017 był czasem kosmetycznego minimalizmu. Wypróbowałam kosmetyki, które w większości bardzo mi służyły, dlatego, że postawiłam na dobre składy. Ten wpis mógłby ciągnąć się w nieskończoność, bo wiele było hitów. Jednak muszę wybrać parę sztuk z każdej kategorii, aby zbytnio Was nie zanudzić.
Pielęgnacja twarzy:
Kosmetyki Martina Gebhardt to u mnie już tradycja. Wypróbowałam wiele ich rodzajów, do różnych typów cery. Kremy Martina mają u mnie zbliżone działanie, za każdym razem dobrze odżywiają moją cerę. W tym roku w pamięć zapadła mi Seria Różana, tonik i krem - recenzja.
Niedawno zapoznałam się z kultowym już Kremem pod oczy z Awokado - recenzja. Ten krem cały czas jest w mojej pielęgnacji i z każdym dniem przekonuje się, jak wspaniale działa na zmarszczki i cudownie odżywia delikatne okolice oczu.
Kosmetyki Vianek należą do moich ulubionych polskich produktów pielęgnacyjnych. Jednak te do twarzy nie koniecznie okazują się u mnie rewelacyjne, raczej są poprawne. Jedna seria podbiła moje serce wyjątkowo i jest to ta Odżywcza - Krem na noc i Płyn micelarny - recenzja.
Warto też wspomnieć o kosmetykach Bielenda, które mimo że drogeryjne i w niskich cenach, to mają dosyć fajne składy. Ich Płyny micelarne, toniki, hydrolaty sprawdzaj się na mojej buzi. W tym roku poznałam Wodę Różaną (recenzja), Multiwitaminową Esencję, Aktywny Tonik korygujący (recenzja) oraz Hydrolat Zielona herbata (recenzja).
Pielęgnacja włosów:
W tej kategorii sprawdziły się u mnie przede wszystkich kosmetyki naturalne. Moja skóra głowy jest bardzo wrażliwa i nie znosi SLS, dlatego zawsze muszę czytać składy, a na szampon przeznaczyć nieco więcej złotówek.
Niezłym zaskoczeniem okazał się ten Żel pod prysznic i Szampon 2w1 z Coslys, który służył mi przede wszystkim do mycia włosów - recenzja. Był nie tylko bardzo wydajny, ale charakteryzował się również miłym zapachem, a włosy po nim stały się wyjątkowo błyszczące i nawilżone.
W tym roku nowa marka zaskarbiła sobie u mnie względy. Zaczęło się od tego Szamponu i Odżywki z Wooden Spoon do skóry wrażliwej - recenzja. Kosmetyki te świetnie się uzupełniały. Zarówno Szampon, jak i Odżywka dobrze dbały i o włosy i skórę głowy, dając uczucie ukojenia i nawilżenia.
Kosmetyki Bioturm to u mnie nic nowego. Wiele z nich sprawdziło się, tym razem postawiłam na Serum do skóry głowy (recenzja). Absolutnie fantastyczny produkt ratunkowy, przy wszelkich podrażnieniach, likwiduje łupież, łojotok i swędzenie, przy tym nawilżając.
Przekonałam się, że i sam żel pod prysznic może nawilżać. Ten z So bio etic miał przyjemną, kremową konsystencję, a zapach pieścił moje zmysły (recenzja).
Naturalne dezodoranty Weleda i LaSaponaria (recenzja) to jedne z faworytów tego roku. Pierwszy okazał się mocniejszy i mimo formuły z alkoholem nigdy mnie nie podrażnił. Mocny, prawie męski zapach szałwii idealnie radził sobie z likwidacją nieprzyjemnego zapachu. Drugi był o wiele bardziej delikatny, za to działał na skórę pach wyjątkowo delikatnie i kojąco.
Obecnie nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez Żelu do higieny intymnej. Ten z Sylveco dobrze się u mnie sprawdził (recenzja), pozostawiał uczucie ukojenia i nawilżenia stref intymnych. Obecnie mam godnego następce z Biolaven.
W letniej pielęgnacji stóp królowały te dwa naturalne kosmetyki:
Bioturm Płyn do kąpieli stóp z mocznikiem oraz Krem do stóp Lavera z ziemią mineralną.
(recenzja).
Makijaż naturalny:
W tej kategorii niewątpliwie byłam minimalistką. Mimo wszystko są produkty, które zapadły mi w pamięć. Pierwszy, niezbędnik do makijażu, puder wykańczający :
Flawless Silk Lily Lolo / recenzja, przysłużył się mojej buzi tym, że zapewniał efekt młodszej, gładszej i rozświetlonej skóry w ekspresowy sposób. Piękny, transparenty efekt, dostosowujący się do kolorytu cery. Brak podrażnień i wysuszenia - to jego zalety. Nie muszę chyba przypominać, jak piękny ma skład.
Nie ma pięknego uśmiechu, bez zadbanych ust w radosnym, różowym odcieniu. Ta pomadka była moją ulubioną, codzienną w 2017 roku:
Lily Lolo Naturalna pomadka French flirt/ recenzja
Tak oto prezentują się moje hity roku 2017. Jestem ciekawa, co u Was było hitem?
Z Twoich hitów znam tylko tonik z Bielendy :)
OdpowiedzUsuńMiło obejrzeć kosmetyki, które polecasz, mnie szczególnie kusi Bielenda woda różana i esencja, muszę to w końcu kupić
OdpowiedzUsuńMiałam esencję, ale niebieską :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety nei zawsze kosmetyki z dobrym składem równie dobrze działają
OdpowiedzUsuńEsencja u mnie wypadła słabo, lubiłam za to micel Vianka :D
OdpowiedzUsuńwidzę sporo ciekawych ulubieńców :) też uwielbiam pomadkę Lily lolo :)
OdpowiedzUsuńesencja z Bielendy znajduje się i w moich hitach ;)
OdpowiedzUsuńnigdzie nie moge dorwac tego toniku z Bielendy..
OdpowiedzUsuńchętnie wypróbowałabym te kosmetyki Vianek :))
OdpowiedzUsuńuwielbiam lily lolo. pamiętam o tym serum do skóry głowy, też muszę je poznać
OdpowiedzUsuńja mam inne hity chyba tez o tym napisze bo caly rok nie robilam ulubiencow:P
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego żelu 2 w 1. Chyba muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
One Masked Girl
odżywczą serię z Vianka też bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńMało co miałam z tego zestawienia :P
OdpowiedzUsuńSzczególnie mnie zaciekawiły te odżywki z Wooden Spoon. Pewnie za jakiś czas je przetestuję.
OdpowiedzUsuńPrzyznam że wiele z Twoich hitów mnie ciekawi, najbardziej jednak kusi marka Martina Gebhardt
OdpowiedzUsuńKilka produktów kojarzę :)
OdpowiedzUsuńMartina Gebhardt, Coslys i Wooden Spoon to marki których w ogóle nie kojarzę
OdpowiedzUsuńsporo bardzo dobrych produktów! :D
OdpowiedzUsuńNaturalne dezodoranty bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńU mnie było to okrycie hydrolatu różanego oraz nowa miłość maseczek z glinki.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne kosmetyki <3 Może wzajemna obserwacja >?
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post<3
Przyznam, że wszystko mnie bardzo ciekawi :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wypróbować tą esencję z Bielendy :)
OdpowiedzUsuńAleż super zestawienie! ❤ Martina chodzi mi po głowie już dłuższy czas, ale akurat róży straszliwie nie lubię :D Planowałam zacząć od aloesu :)
OdpowiedzUsuńOdżywczy krem Vianka na noc również dobrze zapadł mi w pamięć, jako jeden z naprawdę nielicznych kremów ;)
Tylko Wooden Spoon (też miałam zestaw, ale zielony) nie wzbudził mojego entuzjazmu.
Aaa za Lily Lolo się zabieram porządnie w tym roku! :DD