Urtekram Mleczko oczyszczające bez zapachu



Mleczka do demakijażu stanowią ważną część mojej pielęgnacji twarzy. Stosuje je od jesieni do wiosny, aby zapobiec przesuszaniu cery. Mleczko zazwyczaj stanowi jeden z etapów oczyszczania. Miesiąc temu skusiłam się na: Mleczko Urtekram , czy to był dobry wybór?



Myślałam, że brak substancji zapachowych to gwarancja braku podrażnień cery.

"Bezzapachowe mleczko bez substancji zapachowych. Dokładnie usuwa zanieczyszczenia, podczas gdy aloes, bio-olej migdałowy, oliwa z oliwek i olej jojoba pielęgnują skórę.
Sposób użycia: Porcję mleczka delikatnie wmasować w skórę i spłukać letnią wodą."

245 ml/ ok 39 zł / TUTAJ



Mleczko Urtekram ma dużą pojemność, opakowanie dzięki pompce jest bardzo funkcjonalne. Wykonane z plastiku nr 2 PE-HD (bezpieczny).
 Konsystencja rzadka, przecieka przez palce podczas aplikacji. To Mleczko jest o wiele lepsze do aplikowania go na twarz za pomocą wacika.
Zapach oczywiście naturalny i wynikający tylko z olejów zawartych w składzie.


(nalepka w języku polskim jest błędna)

Skład:
 Woda, gliceryna**, oliwa z oliwek*, olej migdałowy*, wyciąg z liści aloesu*, distearynian/stearynian 3-poliglicerolu, skrobia kukurydziana*, kaprylan glicerolu, olej jojoba*, guma ksantanowa, lizolecytyna, tokoferol, beta-sitosterol, skwalen.

* składniki pochodzące z upraw ekologicznych
** wyprodukowano z użyciem surowców z upraw ekologicznych

100 % wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego
20 % wszystkich składników pochodzi z upraw ekologicznych
80% wszystkich surowców organicznych (z wyłączeniem wody i minerałów) pochodzi z upraw ekologicznych




Czy Mleczko oczyszczające marki Urtekram spełniło moje oczekiwania? Myślę, że tak, bo przede wszystkim spełnia swoją rolę, czyli usuwa makijaż, bez podrażnień cery. Daje nawet uczucie nawilżenia. Moje policzki po nim nie czerwienią się aż tak bardzo. Produkt łagodny, delikatny, nawilżający.  Jako etap oczyszczania jak najbardziej jest na plus. Nie pozostawia na skórze tłustej warstwy i jest lekki.
Nie jest też bez wad, a największą okazało się to, że nie mogę go używać do zmywania tuszu z rzęs.  Gdybym się uparła, to owszem mogłabym, ale po co narażać się na pieczenie i zaczerwienienie oczu? W składzie jednak nie znalazłam nic takiego, co mogłoby uczulać.  Mogę nim zmyć cienie z powiek i nie piecze. A przy zmywaniu Mascary odrobina mleczka zawsze się jakoś dostanie do oka. Może to też być wina samego tuszu do rzęs, który powinnam już chyba wymienić na nowy. Jeśli chodzi o te okolice twarzy,  jestem mega przeczulona.


Komentarze

  1. Nie przepadam za mleczkami. Do tego aloes w składzie, który lubi mnie uczulać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spore opakowanie, fakt szkoda, że nie zmywa tuszu. Ja mam ochotę na ich żel do mycia rąk.

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem fajny produkt, choć szkoda, że jednak małą wadę ma :). Ja w zasadzie dawno nie korzystałam z mleczek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ta firma ma w swoim asortymencie tonik z tej serii? Zawsze gdy sięgam po mleczka do demakijażu - koniecznie muszę mieć tonik.
    Szkoda, że nie sprawdza sie prze demakijażu oczu - u mnie to najmocniejsza część makijażu więc wymaga solidnego kosmetyku, który pomoże w oczyszczeniu skóry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem to mają toniki. Ja też używam tonik po Mleczku lub zmywam wodą.

      Usuń
  5. aktualnie bardzo rzadko używam mleczek do demakijażu, u mnie wygrywają płyny micelarne, jeśli jednak znajdę je w jakimś boxie to oczywiście zużywam

    OdpowiedzUsuń
  6. Z mleczkami się nie lubię i mimo, że są takie z dobrym składem to jakoś nie potrafię się do nich przekonać ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam tego mleczka :) W zasadzie to w ostatnich latach używam tylko płynów micelarnych, z mleczek zrezygnowałam, wydawały mi się takie tłuste i ciężkie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie lubię używania mleczek do demakijażu ale cieszę się, że u Ciebie się spisuje :D A w kwestii demakijażu oczu, nie spotkałam jeszcze mleczka które by moich oczu nie podrażniało

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @retromama.blog

Copyright © Retromama.blog