Czerwcowe life style czyli w poszukiwaniu chodliwego tematu
Rozpoczęła się druga połowa czerwca, w końcu dni przypominają już bardziej te letnie. Mam jednak wrażenie, że wiosna była jakaś taka "okrojona", może to przez pogodę, a może po prostu czas zbyt szybko mijał, też tak macie?
Absurdalne propozycje w blogowym świecie, czy nic już mnie nie zdziwi?
Tym razem bez lukru: blogowy świat coraz bardziej się stacza i pisało o tym już wiele z Was. Ciągle napotykam się na wpisy autorów, którzy ogłaszają zawieszenie działalności, rezygnują z własnej domeny lub przenoszą się na Instagrama. Również i mnie natłok obowiązków nie pozwala pisać tak często jakbym chciała. Nie umiem pisać ze smartphonem i ograniczam korzystanie z tej piekielnej maszyny (która bądź co bądź ma ułatwiać życie, a jest zupełnie na odwrót).
Często brakuje mi pomysłów na wpisy lub jestem tak zmęczona, że ciężko skleić jakieś zdania. Mam też wrażenie, że napisałam już o wszystkim o czym mogłam. Pisanie zawsze było dla mnie przyjemnością i hobby, jednak nie na tyle aby mogła poświęcić temu własny komfort psychiczny i życie rodziny. Wiele czytelników oczekuje od bloggera, aby pokazywał więcej siebie: life style, aby tematy były "chodliwe". Nie tylko na Youtube powstają mini seriale, w których codzienne życie wciąga i służy ku rozrywce innych. Taki mamy teraz świat, era internetu...
Potęga zwyczajności, co by tu jeszcze pokazać?
Czasami jest też tak, że wiedzie się to swoje zwyczajne życie na wsi i nie ma żadnej sensacji do upublicznienia. Można by jeszcze pójść w stronę fikcji literackiej (swoją drogą dlaczegóż by tego nie zrobić?). Kreować swoje fantastyczne życie, albo jak co niektórzy pokazać więcej siebie (czytaj więcej ciała), co by się męska publiczność zebrała i statystyki w górę. W tym miejscu podkreślam, że absolutnie nie potępiam kogoś kto wybrał taką drogę. Druga strona medalu to sprzedanie swojej prywatności obcym ludziom i zapewne nie każdy się na to zgadza, ale też można wybrać co się pokazuje, a czego nie.
Tym wpisem trafiłaś w samo sedno. Rzadko poruszam temat lifestylowy, bo niestety zazwyczaj z pracy do domu i z domu do pracy, więc po co.. Kwestia fikcji literackiej niestety bądź stety nie jest dla mnie:) Co do współprac ostatnio miałam sporo wręcz śmiesznych propozycji np. od marki Avon ;) Totalnie nie rozumiem, dlaczego nie mamy cenić naszej pracy, którą wkładamy w pisanie artykułów, robienie zdjęć itd. mimo, że jest to nasze hobby ;)
OdpowiedzUsuńKot skradł ten wpis :)
OdpowiedzUsuńJa bloga prowadzę i raczej dalej będę prowadzić mam z tego przyjemność. Zazdroszczę ogrodu
OdpowiedzUsuńOgród nie mój, ale oczy cieszy na wycieczkach rowerowych.
UsuńPiękne zdjęcia, bardzo ciekawy post. Też mnie zastanawiają takie pożal się Boże współprace, niektórym markom coś się wyraźnie pomieszało. Są jednak takie osoby, które wezmą g w pozłacanym papierku, żeby mieć co pokazać na blogu, i przez takie osoby mamy zaśmiecane skrzynki i jeszcze gorszą opinię :/
OdpowiedzUsuńU mnie szczytem była propozycja za 5 $
UsuńGreat look)))
OdpowiedzUsuńpiękne kadry z ogrodu
OdpowiedzUsuńa ja zostaję przy blogu i nigdzie się nie wybieram - kocham to moje miejsce w Internecie
Ja na blogu czuję się jak ryba w wodzie, w pozostałych kanałach social media kompletnie się nie odnajduję. Fakt faktem ostatnio mnie mniej, ale korzystam z pogody. Co do współprac, nie raz dostałam te śmieszne propozycje współpracy za 5$, ale je od razu usuwałam, szkoda czasu na coś takiego. Po tych kilku latach stałam się bardzo wybredna, ale mam do tego prawo, w końcu poświęcam na to swój czas, pieniądze, a taki produkt czy zapłata 20 zł mi tego nie zrekompensuje. Powodzenia bez względu na to czy w blogosferze pozostaniesz czy nie! :D
OdpowiedzUsuń