Uzdrowisko Rabka Żel do ciała na bazie rabczańskiej solanki

Kosmetyki uzdrowiskowe cenie sobie od dawna. Maści z borowiną nie raz uratowały mnie od bólu, a szampony siarkowe i solankowe dały ulgę od podrażnień. Z dużą chęcią zabrałam się więc za testy Żelu do ciała z Uzdrowiska Rabka.

Żel znajduje się w 200 ml wygodnym opakowaniu z pompką. Dodatkowo zapakowany w kartonik, na których znalazły się informacje o tym, jak wiele zastosowań ma ten produkt:

Skład żelu:

Z entuzjazmem zaczęłam czytać skład: roztwór wody mineralnej leczniczej, aloes , ekstrakt z lawendy - no coś takiego musi działać dobrze. Niestety mój zapał ostudziły: Trietanoloamina , oraz pochodna formaldehydu (DMDM) na końcu składu.

Pomimo tych obaw żel nie wywołał u mnie żadnych podrażnień. 

Żel posiada wygodną konsystencję, szybko się wchłania, nie klei , nie roluje.  Na skórze staje się przezroczysty, nie barwi. 

Zapach jest mocno apteczny,  ale czuć  też lawendę .

Żel znalazł u mnie takie zastosowania:

• do łagodzenia zmian trądzikowych
• po depilacji
• do nawilżenia skóry głowy
• do regeneracji loków na drugi dzień po myciu
• na zaczerwienienia
• na przesuszenia

Żel jest lekki, nie natłuszcza, skóra się nie świeci, można go zastosować pod makijaż. W małej ilości, jak serum nawilżające, przy tłustej cerze, na pewno nas nie zapcha. 

Najbardziej spodobało mi się jego działanie na włosy i skórę głowy. 

Do ciała, dobry do stosowania latem, gdy nie lubimy ciężkich balsamów.  

Ogólnie to jednak mnie nie zachwycił, tzn. jak bym go nie miała, to wcale bym nie czuła jego braku, bo jest wiele tego typu produktów, nawet sam żel aloesowy będzie działać łagodząco na skórę, a skład może być lepszy. 

Grunt, że jednak nie szkodzi, to się ceni. Ale spodziewałam się po nim więcej. A może po prostu nie ta pora roku?