Włosy po skróceniu 10 cm maszynką

Dziś zapraszam na trochę spóźnioną aktualizację włosów. Trochę zeszło zanim udało się zrobić odpowiednie zdjęcia. A to pogoda nie taka, brak światła, a to znów włosy do kitu, ale w końcu się udało.

Pod koniec stycznia skróciłam włosy samodzielnie maszynką. Miało być 5 cm, a wyszło chyba z 10! Wszystko przez to, że obcinałam na mokro, a światło było dość słabe, musiałam robić poprawki! Nie róbcie tego w ten sposób!
Chciałam się pozbyć wielu suchych końców z dawnego cieniowania i myślę, że się udało.
Teraz w dotyku nie czuje już żadnych suchych, odstających końcówek.  Włosy obcięte w trójkąt, tak chciałam, nie lubię cięć na prosto. Jedynie za cieniowaniem trochę tęsknie, ale jak na razie nie planuje do tego wracać. Zdecydowanie włosy łatwiej jest związać, ułożyć, nic się nie wysupła z kucyka. O skręt nadal trzeba dbać, ale odpowiednia pielęgnacja daje radę. 

Pielęgnacja:

W Lutym zaczęłam używać nowych kosmetyków. Do tego zdjęcia włosy były umyte dzień wcześniej, wieczorem, wysuszone naturalnie. Użyłam szampon Sante dodający objętości z bio-goji oraz odżywkę Lavera Basis Sensitiv 

Ten duet bardzo służy moim włosom, są mięciutkie, błyszczące i ładnie się kręcą. 

Dwa dni wcześniej miałam nie miłą przygodę z silikonową pielęgnacją Nivea Repair Targeted Care, bowiem skusiłam się na nowy zestaw od tej marki. Powiem Wam, że po ponad roku pielęgnacji prawie tylko naturalnej, ciężko się wraca do drogeryjnej. Jednak włosy po silikonach  są zupełnie inne w dotyku: sztywne, sztuczne? Sama nie wiem.

Mam nadzieję, że w marcu będzie już lepiej z włosami, bo wiosna zdecydowanie bardziej im służy.