Mój sprawdzony zestaw do kręconych włosów?


Tyle lat pisania bloga nauczyło mnie wielu rzeczy, także podejścia do pielęgnacji i dostosowywania jej do moich potrzeb. Dlatego już nie pokuszę się na różne "gratki" i okazje do tzw. testowania. Biorę pod uwagę wrażliwość mojej skóry i nie robię na niej eksperymentów. Jeśli chodzi o włosy też jestem restrykcyjna.


Wiadomo, że jako kobieta (też blogerka), nie będę używać ciągle tego samego. Bo nawet do najlepszych kosmetyków można się przyzwyczaić i skóra nie reaguje już tak dobrze, jak na początku. W pielęgnacji włosów jestem kapryśna. Skórę głowy mam wrażliwą, skłonną do zanieczyszczeń, łupieżu,  przetłuszczania, ale i przesuszenia. Dlatego wybieram szampony o naturalnym składzie.
Z drugiej strony zbyt łagodne substancje nie zawsze sobie poradzą z oczyszczaniem. Kombinuje, dodając do szamponu ulubione olejki eteryczne, czy nawet glinki. Sporą ulgę przynosiło też olejowanie skóry głowy olejem rycynowym, który znacznie ograniczał produkcję łoju.


W zwykłej  drogerii  jest niewielki wybór szamponów bez SLS... Chociaż ostatnio  zmiana na plus, można już spotkać lepsze składem szampony (nie tylko Alterra, która wcale nie jest taka dobra).  Również popularne, tanie marki zmieniają składy na lepsze, wykluczając z nich bardziej agresywne substancje. Niestety trzeba zachować czujność, bo nadal można się nieźle przejechać.

Przykładem marki naturalnej, która weszła do popularnej drogerii i można po nią sięgnąć bez obaw jest Natura Siberica. Bardzo sobie chwalę ten Szampon Przeciwłupieżowy, do wrażliwej skóry głowy.  Produkt dobrze domywa, choć na początku musiałam się do niego przyzwyczaić i miałam nawet wrażenie, że bardziej przetłuszcza. Jednak  przy regularnym stosowaniu problem łupieżu nie powraca, a skóra głowy jest ukojona. A włosy kręconej, też mogą się przesuszać od nieodpowiednich kosmetyków.  SLS to wróg numer jeden dla miękkości i skrętu fal, a ten szampon go nie zawiera.


Zauważam też zbieżność pomiędzy jakością odżywki, którą stosuje, a wzmocnieniem bądź osłabieniem skrętu. Niektóre drogeryjne odżywki nie robiły nic albo zmagały puszenie. Inne przetłuszczały, zabierając włosom lekkość.  Porowatość moich włosów też ciężko do końca ustalić, myślę, że jest ona zmienna. Dobrym wyborem są bogate, olejowe składy, dzięki którym można pominąć żmudne zabiegi z przetrzymywaniem oleju na włosach całą noc. Jednak wysoka zawartość olejów może też włosy przeciążyć i spowodować problem z domyciem produktu.
Maska ochronna Botanicals Fresh Care ma oleje prawie w połowie składu i jest ich kilka m.in. Sojowy, Kokosowy, Słonecznikowy. Tym razem mamy wybieg producenta w postaci obietnicy formuły w 98 % naturalnej i wegańskiej. Patrząc na skład nie jest on jakiś wybitny. Całe szczęście nie uczula. Maska daje się spłukać z włosów bez pozostawienia na nich uczucia przeciążenia. Nie powodują uczulenia, łupieżu, przetłuszczania - przy prawidłowym zastosowaniu, czyli nie kładę na skórę głowy. Jakość skrętu jest dla mnie zbyt słaba, dlatego następnym razem kupię inną maskę.


Keratyna,  proteiny mleczne dotychczas skrupulatnie przeze mnie omijane,  z uwagi na właściwości puszące i elektryzujące moje włosy. A przecież trzeba patrzeć na cały skład kosmetyku. Nie bez znaczenia jest też kolejność składników, ich wzajemne współdziałanie. Wtedy można zdecydować o efekcie całościowym. Odżywka Farmona Herbal Care Czarna Rzepa, do włosów osłabionych i wypadających jest takim przykładem produktu, po który sięgnęłam tylko z polecenia blogerki, bo sama obawiałam się tej keratyny, a jest ona przecież dopiero na ósmym miejscu składu. Wysoko znajduje się Cetearyl alkohol (nie mylić z denaturat.), który świetnie zmiękcza włosy oraz ułatwia ich oczyszczanie. Dalej: Distearoylethyl Dimonium Chloride, nadający włosom gładkość . Końcówka składu niezbyt fajne konserwanty. Producent obiecuje wyraźnie wzmocnione i odżywione cebulki oraz zahamowanie wypadania. Przyznam się, że ja tej odżywki na skórę głowy jakoś specjalnie nie daje, ale przy spłukiwaniu coś tam zawsze się dostanie. Jak zaczęłam stosować odżywkę, to więcej mi wypadało. A co zauważam po miesiącu? Nowe baby hair, efekt, którego nawet nie oczekiwałam.


Komentarze

  1. O proszę, nie znam tych kosmetyków a mam chyba podobne problemy z włosami ;-) Dotychczas nie zwracałam uwagi na skład szamponów, ba! jeszcze lubię jak się mocno pienią! Ale wraz z nastaniem jesieni mam z włosami takie problemy, że zdecydowanie muszę zmienić swoje podejście ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za polecenie szamponu, może się na niego skuszę :D Ja mam zamiar skońćzyć to co mam i zrobić sobie detoks na głowie :D Ciekawe czy mi się uda ;) Lubię zmieniać odżywki i szampony ale chcę choć 3 miesiące wytrzymać bez zmian....

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje włosy po rozjaśnianiu niestety już się nie kręcą. Mam dosłownie siano :D W grudniu myślę wykonać kreatynowe prostowanie.

    Moncia Lifestyle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to zdecydowanie zbyt intensywne zabiegi. Nie farbuje włosów od paru lat a gdybym to miałam robić, to tylko farbą naturalną

      Usuń
  4. w oczyszczaniu skalpu najlepiej sprawdzają się u mnie kosmetyki lecznicze lub ziołowe a jeśli chodzi o maski to moje włosy kochają bogate oleje i silikony, które wygładzają łuskę

    OdpowiedzUsuń
  5. Kręcone włosy to nas szczęście nie mój problem ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Tej odżywki jestem bardzo ciekawa, ogólnie lubię Farmone, chociaż składowo mogłaby być nieco lepsza, ale ajnie sprawdza się u mnie jej klasyk czyli wcierka bursztynowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta wcierka Jantar była kiedyś o wiele lepsza , dawno temu jej używałam .

      Usuń
  7. Włosów kręconych nie mam, ale ciekawi mnie odżywka z czarną rzepą!

    OdpowiedzUsuń
  8. Az chciłabym mieć kręcone, ale produkty i tak kojarzę:) nawet dla tych powalowanych i nieswornych jak moje się sprawdzały - czarna rzepa :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tego zestawu mam jedynie maskę, ale sporadycznie jej używam :P ostatnio lubię pielęgnację w sprayu, która nie zajmuje mi dużo czasu

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @retromama.blog

Copyright © Retromama.blog