Jak umarłemu kadziło czyli o Kremie na pękające pięty z Farmony
Skoro mamy listopad, miesiąc mroczny, skłaniający do refleksji to i recenzja w takim klimacie. Tak to nie dawno dałam się nabrać (po raz kolejny) na hojne obietnice na opakowaniu pewnego kremu i z zapałem zaczęłam go stosować licząc na cud, który nie nastąpił. A mowa o Kremie Regenerującym Na pękające pięty Siemię Lniane z Farmona Herbal Care.
Odpowiada mi odżywka do włosów z tej marki, ale krem do stóp jest beznadziejny. Wcierałam go sumiennie każdego wieczora przez około miesiąc i stopy zrobiły mi się takie suche, jakbym niczego nie stosowała. To już wszystko wiadomo, kremu nie polecam. Jednak czując niedosyt tej recenzji coś jeszcze dodam.
Zobaczymy co na opakowaniu :
Obietnice fantastyczne, czyż nie? Produkt zalecany na stopy szorstkie i pękające. Moje nie pękają, ale dokucza mi ich ciągle przesuszenie (spowodowane chorobą tarczycy), na które mogą zaradzić tylko kremy z wyższej półki cenowej (kremy naturalne są tu zbawieniem). A że chciałam sobie zaoszczędzić na stopach, to kupiłam krem za ok 7 zł, który nie robił nic (krem można też kupić w sieci biedronka, tam cena chyba jeszcze niższa). Nie można oczekiwać chyba cudów za taką cenę.
Na opakowaniu są też obietnice składników roślinnych, które mają regenerować i zmiękczać.
Warto spojrzeć na skład, aby się przekonać gdzie te składniki roślinne są :
Mocznik jest na drugim miejscu, a Parafina na trzecim. Na czwartym zaś Ekstrakt z lnu.
Reszta wartościowych składników po połowie składu: Gliceryna, Lanolina, Alantoina, Witaminy A, E. Konserwanty zawarte pod koniec nie są niestety zbyt fajne: Diazolidinyl Urea, Hyxyl Cinnamal to substancje mocno alergenne czyli np. należy ograniczyć ich kontakt z oczami, nie stosować w ciąży, czy u małych dzieci.
Jednak myślę, że mając grubszą warstwę naskórka na piętach nie będę się tym bardzo przejmować. Krem dzisiaj powędrował do pudełka z denkiem, nie zużyłam go do końca. Nie jestem w stanie dłużej wytrzymać z takimi stopami.
Świetny tytuł postu :) Nie miałam tego kremu, ale jak nie działa to raczej nie wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńoj to nie dobrze, że wysuszył pięty
OdpowiedzUsuńEch, lepiej go omijać.
OdpowiedzUsuńRzadko obietnice się pokrywają w tanich markach, a już jak stopy są wymagające to lepiej nie oszczędzać na nich. Szkoda, że krem się nie sprawdził :(
OdpowiedzUsuńkrem do stop z parafina to chyba najgorsze co moze byc, zabic sie mozna przy takim tlustym poslizgu. Chyba lepszy bylby macerat z siemienia lnianego jako kompres na stopy.
OdpowiedzUsuńmam dokładnie takie same spostrzeżenia
Usuńmoże zużyj go do smarowania dłoni lub łydek? mniej wymagających miejsc niż pięty.
OdpowiedzUsuńW takim razie należy go po prostu unikać...Jak dla mnie najlepszy zarówno do dłoni,jak i stóp jest CZERWONY krem z GARNIERA :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie zdziwiłam się takim działaniem, a parafiny na stopy nie cierpię :P
OdpowiedzUsuńFakt, że składem nie powala, ale ja miałam już chyba z 3 opakowania i bardzo się lubiliśmy ;)
OdpowiedzUsuńOjej! Będę go omijać w takim razie.
OdpowiedzUsuńCena nie zawsze jest wyznacznikiem jakości, czasem za grosze trafiają się perełki. Szkoda, ze tym razem tak nie było i krem się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuń