Akcesoria Oriflame, co warto kupić?




Oriflame marka kontrowersyjna?


Do dziś nie udało mi się jednoznacznie rozwikłać kwestii testowania na zwierzętach. Miałam możliwość testowania niektórych produktów, nie tylko ze względu na prowadzenie bloga. Sama też kupiłam parę rzeczy z czystej ciekawości. Uważam, że czasem warto spróbować czegoś innego. I co się okazało, że znalazłam parę hitów. Jednak niektóre kosmetyki także mnie rozczarowały.


Akcesoria Oriflame warte zakupu?


W ciągu minionych lat kupiłam dwie solidne rzeczy z Oriflame i są to: Grzebień drewniany oraz Szczotka do ciała z bambusa oraz włosia syntetycznego. Te akcesoria są cały czas w użyciu i nic złego się z nimi nie dzieje. 

Zaletą grzebienia z drewna jest brak elektryzowania się włosów oraz jego zaokrąglone ząbki. Te właściwości sprawiają, że jest bardzo dobry dla dziecka, nie drapie i nie podrażnia. 

Podobno grzebienia z drewna nie wolno zbyt długo moczyć w wodzie, ale czyszczę go regularnie, myjąc krótko. Można nim czesać włosy na sucho i na mokro. 

Cena grzebienia z drewna wynosiła około 10-15 zł. Obecnie jest za około 11 zł.




Bambusowa szczotka do ciała z długą rączką służy mi już pewien czas. Używałam jej do popularnego ostatnio zabiegu szczotkowania ciała na sucho. 

Włosie szczotki nie jest twarde, ani szorstkie. Z tego powodu sprawdza się na delikatniejsze partie ciała, jak brzuch, plecy, dekolt. 

Długa rączka ułatwia dotarcie do wszystkim miejsc. Lubię ją też stosować na nogi, masaż tą szczotką zdecydowanie należy do przyjemnych. 

Szczotka obecnie nie jest dostępna w sprzedaży. Kupiłam ją na wyprzedaży za jakieś 10-15 zł. 



Gąbeczki to twarzy zawsze niesamowicie pomagały mi w oczyszczaniu i pielęgnacji. Jak się okazuje, te z Oriflame są trwałe i niebyt drogie. Obecnie stosuje dwie: Celulozową i Konjac. Obie polecam, z tym, że każda ma inne zastosowanie.

Gąbka do twarzy z celulozy służy mi przede wszystkim do zmywania maseczek.  Trzeba jednak dobrze ją wypłukać po użyciu i od czasu do czasu zalać wrzątkiem. Posiada delikatne właściwości złuszczające. Według mnie to wrażliwej cery może być zbyt szorstka.

Cena gąbki z celulozy to około 5 zł.


Gąbka Konjac w kształcie serca nie tylko wygląda ładnie, ale też jest solidna i przyjemna w użyciu. Mam ją około 2 miesiące.

Stanowi przyjemne urozmaicenie pielęgnacji. Wydaje się o wiele bardziej higieniczna niż ta z celulozy.  Jednak nie zmywam nią masek, bo ciężko byłoby ją później oczyścić.

Obecnie nie widzę w sprzedaży tej gąbki, ale jest inna w cenie około 15 zł.






Złuszczająca rękawica z nylonu okazała się bardzo przydatnym akcesorium. Od kiedy ją stosuje, nie muszę  kupować peelingu. Sprawdza się do złuszczania opornych miejsc, jak kolana, łokcie i stopy.

Rękawicę wystarczy nałożyć na dłoń i zmoczyć wodą pod prysznicem. Masować intensywnie problematyczne miejsca. Po umyciu i osuszeniu ciała nałożyć balsam.

W opisie rękawicy było, że nie wolno jej prać, ani moczyć, co dla mnie nie jest prawdą. Piorę ją ręcznie i jak na razie wygląda na trwałą.

Cena rękawicy to nie całe 8 zł


Czy warto kupować akcesoria w Oriflame?


Podsumowując moje dotychczasowe zakupy, jestem raczej zadowolona z tych akcesoriów. Spełniają one dobrze swoje zadania, a ceny nie były zaporowe. Zdaje sobie sprawę, że obecnie tego typu rzeczy są łatwo dostępne również w innych sklepach. Nie wiem, czy sama będę jeszcze tam zamawiać, bo ostatnie katalogi mało mnie zainteresowały. Być może się to jeszcze zmieni.

A jakie są Wasze ulubione sklepy? Gdzie kupujecie takie akcesoria to twarzy, ciała i włosów?






Komentarze

  1. Ja z Oriflame nie zamawiałam jeszcze takich produktów, głównie cenię ich perfumy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skusił bym się na gąbkę Konjac :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Konjac bardzo lubię, choć dawno nie kupowałam, a stara już nie nadawała się do użycia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja z oriflame jednak zawsze stawiałam na kosmetyki ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam szczotkę do włosów i jestem z niej zadowolona. Innych akcesoriów nie mam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @retromama.blog

Copyright © Retromama.blog