Konsumpcjonizm: kupuj więcej i taniej?
Jedni mieszkają w mieście i mają wszystko na wyciągniecie ręki. Można nawet w piżamie po bułki wyskoczyć. Jest wygoda, jest też i cena tego, bo miasto to tłum. Nie każdy lubi duże skupiska ludzi, w czasie pandemii zrobiło się to mocno uciążliwe. Trzeba było ograniczać wyjścia, chronić się.
Przychodzi taki czas, kiedy jest ta chęć na większe zakupy w realu. Choć oczywiście nigdy nie przestanę zachwalać rozwiązan internetowych.
Introwertyk wybiera się na zakupy
Faktycznie, to stacjonarnie można obejrzeć, przymierzyć. Internetowo czasami są zwroty, które też nie są najgorsze. Zwykle sprzedawcy działają błyskawicznie, pieniążki oddają, wymieniają towar. Więc dlaczego nie korzystać, skoro to wygodnie? Oczywiście jak już trzeba na te zakupy jechać dalej, to nie zawsze się chce.
Duży minus zakupów stacjonarnych w mieście to poruszanie się samochodem. Często parkingi mogą okazać się za małe i trzeba długo szukać miejsca. To generuje spaliny, ale też stwarza sytuację nerwową. Miejska komunikacja ma tą zaletę, że można spokojnie usiąść i oglądać widok za oknem.
Kupuj więcej, kupuj taniej?
Coś w tym stylu, kiedyś było to hasłem reklamowym pewnej sieci handlowej. Bo niby Oni dbają o nasze portfele, guzik prawda. Im większy sklep, tym bardziej pazerny marketing. Nastawiony tylko na zysk.
Po coś są te karty lojalnościowe, kupony, naklejki itp. Aby nas lepiej kontrolować, trzymać niemalże "w okowach". Współczesne niewolnictwo, tylko że niewolnik czuje się Happy, bo sobie coś kupił w Promocji.
Matrix wcale nie był fikcją?
Tłum zdąża nie wiadomo po co i za czym, bezmyślne owieczki. Ach! Przecież weekend, trzeba zrobić Grilla, zabezpieczyć stan lodówki, bo niedziela nie handlowa nadchodzi. Przed weekendem duże promocje, szkoda stracić taką okazję. Jeszcze ktoś kupi za nas.
Nie zależnie od motywu, prawie nikt nie zatrzyma się, nie zastanowi, po co to wszystko? Czy naprawdę tyle nam potrzeba? Musimy konsumować, napędzać tą machinę?
Pogoń... Wieczna pogoń, zarabiać, wydawać.
Wszystko na wyciągnięcie ręki, po co się wysilać? Jest łatwo, szybko, ale czy przyjemnie? Nie dla każdego...A po weekendzie nowe wyprawy na zakupy. Po jednym dniu bez handlu lud spragniony, wygłodzony...wrażeń, poczucia dobrobytu, sytości brzucha. Jak długo jeszcze ?
Konsumpcjonizm jest ogromny niestety, nie jest to dobre :/
OdpowiedzUsuńTeż nie wiem po co to wszystko. Mieszkałam w małym miasteczku i z sentymentem wspominam te zakupy w jednym sklepie, gdzie kupiłam wszystko razem z ulubionym lizakiem :D Jeździłam na wieś do babci i ciotek, było cudownie. Szkoda, że nie da się tego cofnąć by wrócić na wakacje :)
OdpowiedzUsuńKupowanie to chwilowa przyjemność. Później przychodzi refleksja, że wcale nie było to potrzebne... O swoje portfele warto zadbać samemu, a nie ślepo podążać za tym co proponuje nam otaczający świat.
OdpowiedzUsuńJa staram się teraz mocno ograniczać z zakupami i kupować tylko to, co naprawdę jest mi potrzebne :)
OdpowiedzUsuńJa akurat lubię do miasta na zakupy spożywcze, dużo taniej mnie to wychodzi.
OdpowiedzUsuńja kupuje a potem zwracam jakos mnie sumienie rusza
OdpowiedzUsuń