Łojotokowe Zapalenie skóry głowy




Moja historia choroby:


Nie będzie to wbrew pozorom czysto techniczny opis problemu, a raczej choroby skóry. Przedstawię jedynie moje osobiste doświadczenia. Jak to u mnie wyglądało, ile lat miałam to na głowie, oraz jak sobie z tym poradziłam. Bez wizyty u lekarza dermatologa. Bez leków z apteki...

Oczywiście jakieś tam wizyty u lekarza były w początkowej fazie problemu,  jeszcze w czasach nastoletnich. Jednak wszelkie leki, płyny  działały bardzo krótki czas. Po odstawieniu leku, który wysuszał za bardzo skórę, problem znów powracał.

Generalnie to widzę,  jak  duże znaczenie miała dieta oraz odpowiednie kosmetyki. Także oleje wspomagające kuracje, które stosowałam w późniejszym czasie, kiedy przeszłam na bardziej świadomą pielęgnację.  Problem czasem jeszcze powraca, choć zdecydowanie rzadziej. Obecnie wiem, jak szybko reagować aby się nie rozprzestrzenił.


Lekarz prawdę Ci powie, czy aby na pewno?


Temat trochę popularny w czasach, gdzie Doctor Google jest na każde zawołanie i pomoże rozwiązać prawie każdy problem zdrowotny. Trzeba jednak być bardzo ostrożnym, gdyż schorzeń skóry głowy jest wiele i czasem trudno jest ocenić swój stan poprawnie.

Zresztą nawet ja, kiedy szukałam informacji na temat mojej choroby trafiłam na takie głupoty, że szok. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że takie artykuły obecnie piszą copywriterzy, czyli osoby które za nie wielkie pieniążki piszą artykuły hurtem. Nie zawsze trafimy na artykuł pisany przez eksperta, specjalistę.

Poza tym, nawet gdy artykuł pisze lekarz, to przecież on nie zna osobiście naszego przypadku. Lekarze, nawet na wizytach w gabinecie stawiają błędne diagnozy, kiedy zbyt nie dokładnie zbadają pacjenta. Moja była Pani dermatolog przyjmująca na wizyty państwowo, nawet nie podchodziła obejrzeć skóry, tylko robiła wywiad słowny. Jak w takim razie liczyć na prawidłowe zdiagnozowanie problemu?


Lecz się sam, skutecznie i tanio?


Ten problem tak naprawdę sama sobie zdiagnozowałam dopiero niedawno. Nie mniej "leczenie" dobrałam skuteczne, gdyż od kilku lat interesuje się działaniem ziół, olejów, olejków eterycznych. Nie czuję się specjalistą w żadnym razie, ale jak widać dobrze sobie dobieram terapię. Obecnie włosy nie wypadają i skóra swędzi tylko sporadycznie.

Duże znaczenie w tej przypadłości ma skuteczne oczyszczenie skóry głowy. Takie, które dobrze zmyje naskórek, łój, kurz, pot. Jednocześnie nie przesuszy i nie podrażni. Staram się czytać składy szamponów, choć i tak nie raz dałam się nabrać. Paradoksalnie trafiałam i na takie produkty, które miały być delikatne, a mimo to i tak mnie podrażniły.

Na początku wspomniałam też na temat olejów i olejków eterycznych. W sytuacjach kryzysowych już nie raz uratowały mnie przed uciążliwymi objawami. Na pierwszym miejscu z pewnością wymienić muszę olej kokosowy Virgin czyli nierafinowany. Wcieranie go w skórę głowy na godzinę przed myciem włosów szamponem znacznie ułatwiało usunięcie łuski i "skorupy" na głowie. Poza tym olej ten szybko przynosił ulgę, nawilżał i swędzenie ustępowało.

Olejki eteryczne, które stosowałam w stanie rozcieńczonym bezpośrednio na skórę głowy to: tymiankowy, eukaliptusowy, z drzewa herbacianego, cedrowy, lawendowy. Zwykle na 20 ml oleju dawałam 5-6 kropli olejku eterycznego. Nie wiem, czy to jest proporcja zalecana, ale u mnie działało. Z olejkami jednak jest tak, że każdy musi dobrać sobie odpowiednie, bo jednak są to substancje silnie działające. Obecnie olejki eteryczne stosuje co jakiś czas, do olejowania skóry głowy.

Jakie są przyczyny łojotokowego zapalenia skóry głowy?


Przejdźmy więc i to przyczyn tej uciążliwej choroby. Oczywiście u każdej osoby czynniki wywołujące mogą być różne:

Czynniki hormonalne, wszelkie zaburzenia równowagi wybitnie wpływają na pogorszenie stanu skóry. Osoby zmagające się z Hashimoto i problemami z tarczycą bardziej są narażone na choroby skóry, w tym na ŁZS. Z tego co wiem, również zaburzenia typu PCOS także mogą mieć wpływ na rozwój tej choroby.

Niektóre blogerki-testerki twierdzą, że np. SLS na bank jest podrażniający i szkodliwy, a ja myje włosy szamponami z SLS i nic złego się nie dzieje. Natomiast niby bardziej naturalny SCS (Sodium Coco Sulfate) prawie zawsze powoduje u mnie swędzenie skóry głowy.

Wpływ na kondycję skóry,  nie tylko tej na głowie, ale i całego ciała ma dieta. Zauważyłam, że najlepsze efekty uzyskuje stosując dietę lekkostrawną. Duża ilość warzyw, owoców, unikanie przetworzonego jedzenia. Również ograniczenie nabiału i wyeliminowanie cukru białego, produktów rafinowanych, potraw smażonych (lekkie duszenie potraw na oliwie i raczej na małym ogniu jest bardziej korzystne).

Ogólne  widać, że dbanie o dobrostan układu pokarmowego ma nie tylko znaczący wpływ na to jak wygląda moja skóra, ale przede wszystkim jak działa moja psychika. A niestety obniżony nastrój wybitnie przyciąga do mnie choroby skóry. Kiepski nastrój parę dni i skóra robi się sucha na całym ciele, natomiast na głowie występuje łojotok i łupież a to prosta droga do zaostrzenia ŁZS.


Ogólnie tak to wszystko u mnie wygląda. Nigdy nie pisałam (chyba) o tym wcześniej na blogu, choć z chęcią czytałam kiedyś blog osoby, która zmagała się z ŁZS. Nie pamiętam teraz nazwy, ale może ktoś kojarzy?


Ciekawa jestem, ile osób czytających mój blog miewa problem ze skórą głowy?
Czy jesteście w stanie wyleczyć się sami z takich przypadłości, czy niezbędna jest wizyta u lekarza?



Komentarze

  1. Ciekawy wpis, bo ja własnie mam ogromny problem z przetłuszczaniem się skóry głowy. Może to mi pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym uważał z olejami jeśli chodzi o łojotokowe

    OdpowiedzUsuń
  3. ja mam problem ze suchą skórą głowy jak i suchą resztą ciała. masz bardzo geste włosy, które wyglądają zdrowo

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki problem mnie nigdy nie dotyczył na szczęście..

    OdpowiedzUsuń
  5. ja olejow na ŁZs nie moge uzywac czasem sie zdarzy ale to nic dobrego mi nie daje na skore glowy jedynie na same wlosy

    OdpowiedzUsuń
  6. ten blog to byc moze Łojotokowa Głowa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @retromama.blog

Copyright © Retromama.blog