Nowości w jesiennej naturalnej pielęgnacji
W październiku zmieniam pielęgnację na bardziej naturalną. Jesień, to czas odpoczynku, regeneracji dla skóry. Niestety ostatnie miesiące tylko mnie utwierdziły w przekonaniu, że lubię bardziej naturalne i proste składy. Wracam więc pokornie do moich ukochanych kosmetyków. Może nie będzie ich oszałamiająco wiele, ale za to będą mi służyć. Oczywiście nie neguje tego, że ktoś używa takiej lub innej pielęgnacji. Wszystko jest dla ludzi, wszystko można sprawdzić na własnej skórze, tylko trzeba wiedzieć co dobre dla nas. Lepiej mniej, ale za to sprawdzone..
Tak więc prezentują się moje niedawne zakupy kosmetyczne, poczynione z myślą o jesieni:
W Ulubionej drogerii internetowej zamówiłam:
Zamówiłam glinkę sypką Rhassoul z Maroka w opakowaniu 100 gram, celem samodzielnego mieszania maseczek domowych. Glinka ma postać grudek i jest dobrze zabezpieczona w plastikowym opakowaniu.
Z tej samej marki Shamasa jest Masło Migdałowe, które ogromnie mnie zaciekawiło jako produkt uniwersalny, w sumie to z myślą o pielęgnacji ciała najbardziej.
2 szczoteczki bambusowe Zuzii, w wersji soft Slim (z bambusa i nylonu). Najbardziej zaskoczyło mnie, że na opakowaniu jest napis: Made in Japan. Szczoteczki są bardzo lekkie, poręczne i myje się nimi zęby wyjątkowo komfortowo i skutecznie. Synek także używa tej szczoteczki z dużą chęcią.
Zakup na którym zależało mi najbardziej to Mydło Alep 20% oleju laurowego. Kostka ma 200 gram i kosztuje nie całe 20 zł. Myślę, że to dobra inwestycja.
Tradycyjnie do zamówienia dołączono próbki moich ulubionych marek: Martina Gebhardt, Eubiona i Rosadia.
Drobne zakupy w drogerii Rossmann, która to zaskoczyła mnie pojawieniem się akcesoriów Jean Louis David i Ellite Spa w przyjaznych środowisku opakowaniach.
Warto zwrócić też uwagę na dezodorant Isana bez soli alumium w szklanym opakowaniu z atomizerem.
Peelingująca Gąbka Konjak do ciała zawiera łupiny z orzecha włoskiego. 100% naturalna, o działaniu złuszczającym i detoksykującym. Biodergadowalna. Przyjazne środowisku opakowanie.
Grzebień do włosów Jean Louis David z naturalnych składników, słoma + kukurydza. Zależało mi na nim, ponieważ ma szeroko rozstawione ząbki, co przy kręconych włosach jest praktycznym rozwiązaniem.
Pozostałe drobnostki ze Sklepu zielarskiego
HornhautBalsam Balsam na zrogowacenia naskórka. Właściwie to nie pasuje to tytułu posta, bo skład ma nijaki, ale czasem trzeba coś kupić wbrew sobie. Nie wiem jednak, czy to będzie udany zakup?
Zakupiłam również po raz kolejny Maseczkę Peeling K+K z Fitomed, lecz niestety nie załapała się do zdjęcia. Z pewnością jednak napiszę o niej jeszcze na blogu.
Bardzo ciekawa pielęgnacja, zaciekawiła mnie gąbka Konjac do ciała :)
OdpowiedzUsuńTakiego grzebienia używam do masek :)
OdpowiedzUsuńZnam maseczkę K+K Z Fitomed genialny kosmetyk, muszę go niego wrócić. :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zakupy! Taką gąbkę sama chętnie nabędę no i koniecznie muszę sprawić sobie glinkę z Maroka, którą doskonale znam i której zapach uwielbiam. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńJa niestety nic nie znam z Twoich nowości :) Miłego testowania :)
OdpowiedzUsuńSuper zakupy. ♥Ja osobiście bardzo lubię mydło aleppo i gąbkę konjak. Ale grzebień mnie zaskoczył, chętnie poszukam podobnego z rączką
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis, inspirujący bo nie znam żadnego z tych kosmetyków/gadżetów :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam mydło Aleppo <3 Tylko z większym stężeniem, bo aż 50%! Miłego używania kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne, a przede wszystkim zdrowe rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńO dobrze, że weszłam bo przypomniałaś mi o Martinie:) Ja też ostatnio wróciłam do mydła aleppo:)lubię jego zapach:D Konjaca do ciała nie miałam jeszcze, tylko do twarzy i ostatnio też do niego wróciłam:D (a konkretnie do wersji z węglem)
OdpowiedzUsuń