Błędy popełnione podczas rehabilitacji
Wpis o błędach w mojej terapii rozejścia mięśni prostych brzucha powstaje z potrzeby serca. Być może okaże się on pomocny choć dla jednej osoby? Pisanie tak naprawdę ma sens, kiedy trafia do odbiorców i na tym zależy mi najbardziej. A piszę zwykle o tym co i mnie dotyczy.
Jakie błędy popełniłam podczas i przed terapią rozejścia ?
Za późno poszłam na rehabilitację?
Zdecydowałam się, kiedy nadchodziły już 3 urodziny syna, więc dość późno jak na to schorzenie. Bardzo długo nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że moje ciało nie funkcjonuje prawidłowo. Pomogły mi długie rozmowy z pewną osobą, która także cierpi na tą przypadłość. Jeśli ona to czyta, to pewnie wie, że chodzi o nią. Naprawdę warto być w niektórych społecznościach, gdzie kobiety wspierają inne kobiety.
Z tego co czytam w Internecie i co piszą fizjoterapeuci, to w przypadku rozejścia im wcześniej na rehabilitację, tym lepiej. Bo niestety, ale ta dolegliwość lubi się pogłębiać z czasem i gdy nie dbamy o siebie prawidłowo. Dźwiganie dziecka z fotelikiem na pewno jest szkodliwe, tak samo jak targanie wózka z dzieckiem na pierwsze piętro.
Najgorsze jest chyba to, jak kobieta nie chce przyznać się sama przed sobą ze swych niedyspozycji. Ignoruje bóle, wypiera fakt bycia słabą. Nie chce się zwrócić o pomoc. Różne były powody: a to brak czasu, niemożność zorganizowania opieki na dzieckiem, wstyd przed poproszeniem o pomoc. Dziś wiem, jakie to wszystko było głupie i bezsensowne.
Za dużo praktyki, za mało teorii
To pułapka, w którą dałam się złapać całkiem niedawno. Pomimo tego, że na terapię chodzę od września ubiegłego roku. Oczywiście, że Pani fizjoterapeutka wszystko wyjaśnia, ale na wizycie tyle się dzieje, a trwa ona tylko godzinę. W tym czasie trzeba zrobić badanie USG, dobrać nowe ćwiczenia, skorygować błędy podczas ćwiczeń. Ale tak naprawdę potrzeba przede wszystkim doskonałej świadomości własnego ciała.
W terapii rozejścia chodzi o aktywowanie konkretnych mięśni. Na pewno nie pomaga zbyt duże skupienie się tylko na mięśniach powierzchownych, tych które można zaobserwować w lustrze. Bardzo mała świadomość mięśni głębokich, które to najbardziej zostały osłabione podczas ciąży. Ogólnie to trzeba wyczuć o co chodzi i ja to dopiero załapałam po którejś z kolei wizycie. Pomogło czytanie, oglądanie filmów, na których problem tłumaczą fizjoterapeuci.
Zniechęcenie brakiem efektów
Jak już pisałam wcześniej, miałam zbyt długą przerwę w prowadzeniu mojej terapii. Wiem, że są osoby które potrafią nawet samodzielnie wyjść z tego schorzenia, które niestety jest dość niebezpieczne. Jednak ja muszę mieć kogoś kto mnie zmotywuje. A tak naprawdę ćwiczenia na rozejście są bardzo proste. Nie trzeba ich wiele, aby były efekty. Za to ćwiczenia muszą być wykonywane poprawnie i bardzo systematycznie.
Muszę dodać, że oprócz ćwiczeń bardzo duży wpływ na prawidłowa postawa. Trzeba się pilnować na każdym kroku, aby się nie garbić, nie wciągać, ale i nie wypinać brzucha. Ważna jest też dieta, bo niestety, ale cukrowe skoki w bok wcale nie pomagają wrócić do zdrowia.
Brak miłości własnej
Ostatni, a może i najważniejszy aspekt, o którym my kobiety zapominany bardzo często. Totalny brak zrozumienia i współczucia dla siebie samej. Ciągle obwinianie się, że znowu zjadłam za dużo. Zarzucanie sobie, że nie jestem wystarczająco pracowita. Podziwianie innych kobiet, które tak wiele potrafią zrobić i wyglądają zawsze ekstra. Inni zawsze mają lepiej, ale przynajmniej tak się nam wydaje na pierwszy rzut oka.
Do sukcesu potrzeba wiary w siebie. Zrozumienia własnych słabości i cierpliwości w oczekiwania na efekty. Ciało kobiety znosi naprawdę wiele zmian podczas ciąży. Nie jesteśmy ze stali, nie możemy być doskonałe na każdym polu życia. Zamiast ciągłego patrzenia w lustro z pogardą, ukrywania brzucha pod luźnymi strojami i brakiem akceptacji lepiej powiedzieć: mój kochany brzuszku, rozumiem, wybaczam i wspieram...
To trochę jak z treningiem... trzeba znać teorię :)
OdpowiedzUsuńTo samo pomyślałam :)
UsuńAkceptacja własnego ciała i świadomość tego, jak ono wygląda jest podstawą :)
OdpowiedzUsuńCierpliwość na zobaczenie efektów nieraz wymaga czasu. Zgadzam się z Tobą, że do sukcesu potrzeba wiary w siebie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńostatnio bedac w innej dzielnicy zauwazylam wlasnie taki gabinet rehabilitacji poporodowej
OdpowiedzUsuńWiesz, myślę, że Ty już wygrałaś. Podeszłaś do sprawy nie dość że holistycznie, to jeszcze przy wsparciu specjalisty a nie dr Google. Trzymam kciuki. I cudnie, że wspomniałaś o miłości własnej. Bo wiesz, instagram, fb i inne portale nie ułatwiają. trzeba mieć naprawdę wysokie poczucie własnej wartości, by nie wdać się w ten wir porównań...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Tak racja do sukcesu potrzeba wiary w siebie. Dobrze wiesz, że mam taki sam problem jak ty ( z tym,że u mnie to już totalna masakra). Wierzę, że się uda ! No i muszę zmobilizować się do regularnego noszenia pajączka
OdpowiedzUsuń