Bielenda Botanic Formula Peeling
Rzadko ostatnio kupuje Peelingi do ciała, bo osobiście wolę domowe zdzieraki z kawy lub z cukru. Szybko, tanio i ekologicznie.
Jednak przy niedawnej wizycie w drogerii, podczas jej likwidacji trafiłam na Bielenda Peeling do ciała Imbir + Dzięgiel nawilżająco-ujędrniający. Cena była około 14 zł, więc myślę, szkoda go zostawić na półce. Czy jestem zadowolona z tego zakupu teraz, kiedy produkt już wypróbowałam? Niestety ciężko odpowiedzieć jednoznacznie, dlatego w dalszej części wpisu wyjaśnię Wam co i jak:
Produkt otrzymujemy z uroczym plastikowym słoiczku PET (niestety). Na półce faktycznie woła: bierz mnie.
A na opakowaniu mamy obietnice: złuszczenia, poprawy jakości skóry, wygładzenia i nawilżenia. A to dopiero! Jak miło jest wiedzieć, że peeling może od razu nawilżyć, dzięki czemu nie będzie potrzeby aplikowania balsamu. Ale czy rzeczywiście tak będzie, przekonamy się po jego wypróbowaniu.
Dalej to producent już poszalał z obietnicami: zawarty w peelingu ekstrakt z korzenia imbiru ma nam przyśpieszyć spalanie tłuszczu, wspomóc wyszczuplenie i modelowanie ciała. Dzięgiel ma natomiast właściwości przeciwzapalne (akurat przy moim hashimoto). Jest i obietnica łagodzenia podrażnień.
Peeling Bielenda Botanic Formula zapowiadał się kosmetykiem wręcz cudownym.
Liczyłam przede wszystkim na porządne złuszczenie i nawilżenie skóry zarazem. Raczej nie spodziewałam się, że parokrotne zastosowanie tego produktu mnie wyszczupli. Od tego jest rower, spacer, dietka moje drogie czytelniczki. Nie dajcie się nigdy nabrać na takie obietnice.
99 % składników pochodzenia naturalnego zawsze działa kusząco?
Skład Peelingu Bielenda Botanic Formula Imbir + Dzięgiel:
Skład faktycznie nie jest zły: Gliceryna na początku, Cukier, Woda, Ekstrakty roślinne.
Osobiście wolałabym, aby było napisane co to za olej. A jest tylko Vegetable Oil czyli Olej roślinny, nie wiadomo jaki? Zapach na końcu składu. Kosmetyk jednak pachnie intensywnie i niestety sztucznie. Nie podoba mi się.
Konsystencja, wydajność:
Peeling Bielenda ma niestety rzadką konsystencje, przypominającą kisiel, z zawieszonymi w nim drobinami cukru, których nie jest za wiele. Produkt ciężko nabiera się palcami, spływa, przecieka przez palce, ciężko jest go nałożyć na skórę. Wiele produktu leci mi do wanny, przez co marnuje się. Po aplikacji na skórę, nie czuje mocnego tarcia, cukier dość szybko się rozpuszcza. Peeling nie daje wrażenia tłustości i łatwo go spłukać ze skóry. Niestety nie pozostaje też prawie żadna, odżywcza warstwa na skórze, przez co konieczne jest użycie po zabiegu balsamu do ciała.
Jestem zwiedziona Peelingiem z serii Botanic Formula. Z pokorą wracam do domowych peelingów, wykonywanych raz na jakiś czas.
Jestem ciekawa czy seria Botanic Formula też Was zawiodła, czy może jest to hit?
widząc opakowanie kupiłabym, ale po Twojej recenzji to już nie koniecznie...
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie miałam nic z Bielendy bo jakoś zraziłam się kiedyś do tej firmy. A peeling lubię ten z Organic Shop, gęsty i wydajny, chodź ostatnio rzadko używam zdzieraków. Pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńAż sobie dzisiaj zrobię :D
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że w tej serii Bielenda ma peelingi. Ale jakoś nie czuję się szczególnie skuszona..
OdpowiedzUsuńKocham peelingi! Zwłaszcza w słoikach! Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńZ tej serii czeka mleczko do ciała, ciekawa go jestem, ale na razie grzecznie czeka w zapasach ;p
OdpowiedzUsuńJeszcze nie słyszałam o tym kosmetyku ;) Zaobserwowałam :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, spodziewałam się prawdę mówiąc, że lepiej wypadnie. Skład nie jest zły, olej pewnie użyli najtańszy, gdyby był to jakiś ciekawy, wartościowy olej, z pewnością by się tym chwalili na opakowaniu i w składzie :P
OdpowiedzUsuńOgólnie to ta seria mnie zawodzi coraz bardziej, jak i sama marka. chyba szukam już czegoś innego.
Usuńaktualbie nie potrzebuję, ale kto wie, może kiedyś kupię :D
OdpowiedzUsuńbardzo dobry sklad!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Cię zawiódł :( Ja raczej się na niego nie skuszę :(
OdpowiedzUsuń