O uczuciach religijnych słów parę
O rozwoju duchowym czyta się teraz wiele w Internecie. Czasami nawet mam wrażenie, że obecnie to wszyscy są na etapie rozwoju duchowego. Nie wiem, czy to tylko jest moda, czy faktycznie lepszy dostęp do pewnych treści? Być może jedno i drugie.
Pamiętam dawne lekcje religii.
Jako dziecko i nastolatka brałam w nich udział i co mogę powiedzieć, bywało naprawdę różnie. W zależności od tego, jaki trafił się nauczyciel, to albo nas straszono karą piekielną, albo zmuszano do odmawiania nudnych modlitw.
Będąc w kościele rzadko kiedy odczuwałam większe uczucia, czy miłość Boga. Oczywiście trafiały się i wyjątki, kiedy przyjeżdżał młody rekolekcjonista.
Do dziś pamiętam takie słowa, jeśli z niedzielnej mszy nie wyjdziesz lepszym człowiekiem, to jest to czas stracony. Lepiej zrób pranie, posprzątaj w domu, większy będzie z tego pożytek. Starsze Panie z pierwszych ławek w kościele tylko uśmiechnęły się porozumiewawczo do siebie.
Dziś wiem, że prawdziwych kapłanów jest bardzo mało. Takich, którzy wybrali drogę osoby duchownej świadomie. Mówiących szczerze, a nie to co narzuca im odgórnie wyższa instancja.
Gdzie naprawdę jest Bóg?
Tego nie mówi się na lekcjach religii. Niestety i w kościele nie zawsze odnajdzie się Boga.
Gdzie w takim razie go szukać? W swoim sercu, w ludziach, w otaczającym nas świecie. Nasz były proboszcz mawiał, że jeśli ktoś nie szuka Boga w kościele, to powinien ślub brać w lesie. Myślę, że to wcale nie jest zły pomysł.
Dziś, jako ludzie czujemy się mocno zagubieni. Upadająca coraz mocniej instytucja kościelna nie daje nam oparcia, lub jest ono bardzo słabe, pozorne tylko. I nie chodzi już nawet o rodzaj religii, wiary jaką wyznajemy.
Niestety, przykładu w kościele to my zbyt wiele nie mamy. Niewielu jest księży, których da się słuchać. Ja najczęściej słucham na yt o. Szustaka, którego niektórzy nazywają antychrystem, bo jest szczery. Kościół tworzą ludzie, nie mury. Jak mi się tam nie podoba, idę do innego, ale nie nalegam. Każdy niech robi według własnego sumienia ;)
OdpowiedzUsuńKsięży z powołania teraz to ze świecą szukać
OdpowiedzUsuńNiestety...
UsuńSuper,że poruszasz takie tematy, ja od kościoła już dawno odeszłam nie zamierzam wracać. Wolę poczuć Boga w naturze, i kontaktować się z NIM w swoim własnym sercu. Nie potrzebuję do tego murów i ozłoconych figurek
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wpis. Do kościoła nie chodzę - już, bo w Boga wierzę, w kościół nie.
OdpowiedzUsuńja kończę swoją 2 nowennę pompejańską. Polecam każdej osobie wierzącej, Bój jest ze mną wszędzie na co dzień
OdpowiedzUsuńJa kiedyś byłam bardzo religijną osobą i aktywnie udzielałam się w swojej parafii. Jednak im bardziej się starałam to tym więcej wiedziałam i z osoby mocno wierzącej stałam się agnostyczką, która usiłuje znaleźć odpowiedzi. Mam nadzieję, że kiedyś je znajdę.
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś bardzo ważny temat. Niech każdy sobie wierzy tak, jak chce. Bez narzucania innym swojego zdania. I tyle. Ja również medytuję. To coś, co daje mi obecnie o wiele więcej niż kiedyś modlitwa.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki…ech. Byle do Świąt;)