Podsumowanie września, lifestyle
Na fotografiach jedynie wspomnienia.
Ocalmy je od zapomnienia...
Wrześniowe migawki
Jaki był ten wrzesień dla mnie? Połowicznie łaskawy, ale też i przykry. Jak to w życiu bywa, raz na wozie, raz pod wozem. Nie ominęły nas wrześniowe przeziębienia, przez co pewne plany musiały pójść na bok. Końcówka września to powrót słonecznej i przyjemnej pogody, więc humor od razu lepszy. Korzystamy póki się da ze spacerów.
Chwile w lesie
Wrzesień pozostanie w pamięci ze względu na leśne wycieczki. Las mamy dość blisko, bo 7 km, zwykle niedzielne popołudnia przeznaczone są na leśne wędrówki. Odkrywamy tajemnice natury, praktykując mindfulness w czystej postaci. Co może być lepszego od tej chwili uważności, od bycia razem, tu i teraz. Uwielbiam patrzeć jak syn zachwyca się każdą roślinką, owadem, drzewami. Ta dziecięca radość udziela się też mnie.
Nie zabrakło też krótkich wypraw do parku. Na jednym z nich jest szczególny plac zabaw, na który syn bardzo chętnie zagląda. To jeden z lepszym placów w okolicy, z wydzieloną częścią sensoryczną, bardzo nam pomocne w ostatnim czasie. Jak widać rozpoczęliśmy już sezon na zbieranie złotych liści.
Nie tylko grzyby kojarzą się z jesienną porą. Sama grzybów nie zbieram, ale zawsze fotografuję na spacerach. W lesie pyszni się jarzębina, a przy wiejskich drogach bez dziki roztacza swe bogactwo. Niestety bzu jeszcze nie nazbierałam, bo nie mam takiego miejsca które byłoby pewne i bezpieczne. Wszędzie zanieczyszczenia, spaliny, ech, a niby mieszkamy na wsi.
Mamy też w sadzie trochę jabłek, aronię, którą będę zbierać na zimę i do słoików. Nowa "rozrywka", to codzienne zbieranie orzechów włoskich. Pracę w ogrodzie to nasze ulubione zajęcie. Gromadzimy jeszcze zapasy na zimę. We wrześniu zrobiłam trochę sałatek, dżemów, zima więc nie straszna. Część zapasów z lata już została zjedzona. Te domowe przetwory zawsze są najsmaczniejsze.
Nie może tu zabraknąć zdjęć naszego wspaniałego kotka-Psotka, który nie odstępuje nas ani na chwilę.
Nowy przyjaciel bardzo służy synowi, tak to jest na świecie, że małe koty i małe dzieci zawsze się potrafią dogadać.
Powoli szykujemy się już na październik, który mam nadzieję przyniesie jeszcze wiele słonecznych dni.
Nie ukrywam jednak, że trzeba będzie już więcej przebywać w domu: kolorowanki zapewne pójdą w ruch, może jakieś puzzle, gry, jeszcze nie mam planu działania.
Żegnam wrzesień z uśmiechem na twarzy,
Wierząc, że jeszcze wiele dobrego się wydarzy.
Wierząc, że jeszcze wiele dobrego się wydarzy.
Z optymizmem łatwiej żyć...
świetne podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńwidze, że wrzesień był u ciebie udany :D
OdpowiedzUsuńWrzesień to piękny miesiąc ;) U ciebie był już naprawdę jesienny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne podsumowanie i wierszyk! Synuś podobny do Ciebie, kiciuś do mojej Gryzeldy :)
OdpowiedzUsuńOh very nice photos
OdpowiedzUsuńMój ulubiony miesiąc, widzę, że i u Ciebie był piękny, jesienny i klimatyczny :) My też często jesteśmy w lesie jak się udaje kilka razy w tygodniu. Kochamy go
OdpowiedzUsuńPiękne kadry wrześniowe :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zbiory.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wycieczki do lasu :)
OdpowiedzUsuń