Z dzieckiem u psychologa, moje doświadczenia




Kiedy 3,5 roku temu urodziłam syna nigdy bym nie przypuszczała, że jeszcze przed ukończeniem trzeciego roku życia mój syn skorzysta z porad psychologa. Zawsze myślałam, że do psychologa dziecięcego chodzą zbuntowane nastolatki lub dzieci z rodzin patologicznych, które sprawiają poważne problemy wychowawcze.

Wychowanie i praca z dzieckiem zawsze może nasunąć wątpliwości. Pewnym problemów uniknąć nie można,  dziś Wam o nich napiszę.


Co sprawiło, że nabrałam wątpliwości: 


Dla każdej matki jej dziecko wydaje się najwspanialsze i czasem nawet poważne zaburzenia zachowania bywają bagatelizowane. Jednak ja nie jestem z tych ślepo zapatrzonym matek. Obserwuje wnikliwie dziecko, w razie czego konsultuje się ze specjalistami.

Tak naprawdę wszystko zaczęło się już wtedy, gdy syn miał ponad rok. W rodzinie mamy rówieśnika, który zaczął wcześnie chodzić, szybko mówił i w ogóle rozwijał się w tempie szalonym. Nie dziwię się więc, że w stosunku do naszego dziecka zaczęliśmy odczuwać niepokój. Oczywiście wszelkie wątpliwości na bieżąco konsultowaliśmy u pediatry, który pocieszał, że wszystko jest w porządku. Dostaliśmy skierowania na badanie słuchu i do laryngologa. Jednak badania u specjalistów nie wykazały nieprawidłowości.

Kiedy trafiliśmy do psychologa dziecięcego:


Może to wydawać się niektórym dziwne, ale rola matki często mnie przerasta. Wszystko przez to, że miewałam zbyt mało wiary we własne możliwości. Z tego chyba powodu sama zdecydowałam się na wizytę u psychologa w poradni dla dorosłych. Jednym w problemów, z jakim się zmagałam było to, że nie potrafię nic zrobić, aby mój syn zaczął mówić.

Ponieważ po drugim roku życia nadal mówił pojedyncze, proste słowa zaczęłam się naprawdę niepokoić. Oczywiście czytaliśmy synowi wiele książek. Nawet zakupiłam specjalne logopedyczne opowiadania. Pilnowałam, aby syn nie oglądał zbyt wiele bajek w telewizji. Patrzenie w ekran telefonu było kategorycznie zakazane. Na wizycie u psychologa podzieliłam się moimi wątpliwościami. Otrzymałam poradę, aby udać się z synem do poradni psychologicznej dla dzieci. Byłam zaskoczona, że dwulatek może otrzymać pomoc w takim miejscu.

Jak to wszystko wyglądało w praktyce?


Pełna obaw zawitałam z synkiem do poradni. Moje wątpliwości zostały szybko rozwiane, kiedy zobaczyłam jak wspaniałe podejście do dzieci mają pracujące tam specjalistki: Psycholog oraz Logopeda. Badanie psychologiczne odbywało się w sposób dla dziecka zupełnie bezstresowy. Wszystko było w formie zabawy. Synek układał klocki, puzzle,  rysował, bawił się piłką. Psycholog  nie stwierdził u syna poważnych zaburzeń zachowania. Po prostu niektóre dzieci uczą się mówić nieco później. W końcu dotarło do mnie, że nie potrzebnie się martwiłam. Ale cieszę się, że skorzystałam z usług poradni psychologicznej dla dzieci.

Obecnie syn mówi coraz więcej. Od kiedy chodzi do przedszkola jego rozwój znacznie przyśpieszył. Codziennie słyszę nowe słowa, a nawet całe zdania. Teraz widzę, że nie potrzebnie się martwiłam. Mimo to cieszę się, że skorzystałam z pomocy Poradni Psychologicznej.








Komentarze

  1. Warto udać się do poradni, pozwala to spojrzeć na wychowanie dzieci z innej strony

    OdpowiedzUsuń
  2. Moi chłopcy zaczęli późno mówić i doskonale rozumiem rodziców i ich rozterki. Z młodszym synem jestem po konsultacji z neurologopedą, dostaliśmy zestaw ćwiczeń, ale syn kompletnie nie był zainteresowany ćwiczeniami. Nasza neonatolog uspokajała nas i radziła, aby poczekać do 4 roku życia. No i za 2 miesiące syn skończy 4 lata, a od jakiegoś miesiąca bardzo rozwinął swoje słownictwo. Mówi zdaniami, oczywiście jeszcze nie w pełni gramatycznie, nie potrafi wypowiedzieć prawidłowo wszystkich słów. Chętnie powtarza słowa. Postęp jest ogromny i jestem dobrej myśli. Nie powiem stres był, wiedzieliśmy, że syn na 100% ma dobry słuch, widzi dobrze, bo z racji wcześniactwa do 12 miesiąca był badany w szerz i wzdłuż.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstra wpis! Wizyta z dzieckiem u psychologa to przecież żaden wstyd i nie powinna budzić złych skojarzeń. Doceniam takie posty - dzięki nim "normalizujemy" zjawisko, które jest korzystne i na którym można wieeeele zyskać!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @retromama.blog

Copyright © Retromama.blog